Nadano Nadano
981
BLOG

Reinkarnacja o 3:30 rano, Cz I

Nadano Nadano Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

Reinkarnacja o 3:30 rano.

Wsiadam do ata o godzinie 3:30 aby po raz setny przegonić dość monotonną trasę Warszawa – Chełm. Przedświt. Ni o noc, ni to ranek. Cudownie!  Taka trasa daje kierowcy bardzo wiele czasu na różne zupełnie nietypowe przemyślenia. Nietypowe, czyli takie jakich by się nie podjęło w normalnym trybie, to znaczy w środę pomiędzy godziną 8-16 w biurze.

Jako że wierzę w reinkarnację, zacząłem zastanawiać się nad tym co to będzie, kiedy powrócę tu na powrót (bo niestey wszystko ku temu zmierza...) jako np. kobieta?! Mam już gotowe scenariusze na okoliczność bycia Ważką, Jętką jednodniówką, drzewem, kotem i dumnym Orłem Bielikiem. No właśnie, a co będzie gdy powrócę jako kobieta? A to akurat jest bardzo możliwe! Pan Bóg na przykład powie: Wrócisz teraz draniu jeszcze raz na ziemię, aby wypłakać wszystkie łzy jakie przez Ciebie wypłakały, w kolejności alfabetycznej: Alicja, Beata, Dorota, Edyta, Joanna, /bla, bla, bla...tu będzie wymieniał z wymiędolonej kartki w kratkę.../ Wiktoria, Zofia i Zuzanna. A teraz won!

To jak widać temat w sam raz na 3:30 rano i trasę Warszawa – Chełm..

Zacząłem myśleć o tym tak mocno, że aż pomyliłem drogę, którą przecież znam na pamięć. No bo ja przecież uwielbiam kobiety. Ich piękne pełne wrażliwości oczy, ich cudowne nastroje, atłas skóry. To niezmordowane chodzenie po sklepach, w poszukiwaniu doskonałego kroju w sukience. To piękne postrzeganie rzeczywistości z kolorami: turkusowym, amarantowym i marengo, czyli po mojemu: zielonym, czerwonym i czarnym. I te ich bajkowe zapachy. Hormonalny zapach tęsknoty i kwaśny zapach złości. Magiczny zapach podniecenia, i gorzko - cierpki zapach zdrady, czy wreszcie zapach obojętności, czyli zapach taniego dezodorantu. Albo smaki... Maślany smak młodej skóry, słodkawy smak łez radości i bardziej słony smak łez smutku... Tak w ogóle, gdyby nie kobiety, motocykle, polowania i szkolenia, to życie nie miało by właśnie smaku i jakiegokolwiek głębszego sensu... No tak. Ale co innego kobietę podziwiać a zupełnie co innego kobietą być! Postanowiłem podejść do sprawy metodycznie.

Zebrałem sobie więc wszystkie kobiety, które znam w jedną kobietę „uśrednioną” i zacząłem przykładać miarkę wyobrażeń. Na pewno będę niższy i szczuplejszy – choć – pewności tu nie mam. Najpewniej skończy się też kupowanie sobie bielizny w Tesco za 9,99 w paczkach po 6 sztuk. Zresztą pewnie nawet do tego stoiska nie dotrę, bo prawo to już nie będzie znaczyło prawo a lewo nie będzie tym lewo którym jest teraz. W sensie kierunku.

Zwykle w ostatniej chwili będę rozpaczliwie wykrzykiwał; „w lewo! w lewo!”

i jednocześnie pokazywał w prawo.... Eeeech... To jeszcze można wytrzymać, ale gdy tak ni z gruszki ni z pietruszki pomyślałem, że różowo pastelowa Toyota Yaris będzie autem moich marzeń, to o mały włos nie zwymiotowałem wprost na kierownicę  jajecznicą z trzech jajek, kawą i grzankami... Pomyślałem wtedy z czułą miłością o moim terenowym, surowym, Uazie z plandeką. Niezawodne auto, które raz na kiedy, dla zachowaia formy, odpalam na zwykłą korbę i uświadomiłem sobie jaki on jest piękny i autentyczny. Żadnych plastików, poduszek, żadnej elektroniki, uchwytów na napoje.... Słowem - militarny hiperfunkcjonalizm, i wnętrze, które myje się dwa razy do roku Karcherem.... 

Ale zostawmy auta. Moje doświadczenie jasno wskazuje, iż definitywnie skończy się spanie w listopadzie, nago, przy otwartym oknie w sypialni. Od tej pory, - już jako kobieta do łazienki wstawię swoją nieodłączną przyjaciółkę – Farelkę gdyż temperatura tzw. komfortu termicznego podskoczy mi z obecnych 12-13st.C do ok. 23 st. C. Wyobraziłem sobie wirującą niczym płyta CD tarczę licznika energii, oraz długie jak szalik rachunki za prąd i gaz... No cóż, trudno... Zatrzymałem się na poboczu, gdyż nagle uświadomiłem sobie jak wiele, dotąd prostych, wręcz oczywistych spraw się teraz skomplikuje. A' propos łazienki, skończy się się też satysfakcja z wielkiej porannej kupy, którą można się nawet pochwalić kolegom (właśnie do tego celu jest w telefonie aparat fotograficzny i usługa MMS :).  Zamiast tego zacznie się sikanie na siedząco, kłopotliwe zaparcia, i picie reklamowanej w TV  Aktiwii :( która działa tak jak natura chciała...  

Zgroza! Picie Aktiwii zamiast pysznej golonki?! Golonka – poezja, z karczmy pod Janowem Lubelskim. Smażona w piwie, z musztardą, chrzanem i pajdą świeżego chleba na zakwasie. Golonka z tą pyszną nieogoloną skórką  tymi włoskami kującymi w podniebienie.... Posiłek o wadze 90 dkg. który daje sytość i pozytywną energię na wiele godzin.

Ociekając śliną od tych golonkowych perwersji ruszyłem w dalszą drogę, jakby od niechcenia doceniając, że ruszyłem z jedynki nie patrząc w ogóle gdzie jest sprzęgł (a to pierwsze z lewej!). Takie proste rzeczy nagle zaczęły mnie cieszyć! O! Proszę a teraz dwójka! Leżę rozparty w fotelu auta. Nie widzę nawet maski auta a ciągle jadę prosto! Cud! A teraz trójka i to wrzucona dużo wcześniej nim wskazówka obrotomierza zdążyła wejść na czerwone pole. Życie jest piękne! Zacząłem wręcz przyśpieszać i redukować, przyśpieszać i redukować dla samej harmonii tej czynności.

Potem już tak łatwo nie będzie.. :)

 

 

CDN.....

 

 

Nadano
O mnie Nadano

/.../ Ludzie biedni mają wielkie telewizory, ludzie bogaci mają wielkie biblioteki. /..../ Żyjemy jakbyśmy nigdy nie mieli umrzeć, umieramy zaś, jak byśmy nigdy nie żyli...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości